menora na ścianie muzeum Galicja

Beztroski Kazimierz

Kazimierz…dawny żydowski Kazimierz. Dzielnica, która w ostatnich latach przeszła radykalną metamorfozę. Jeszcze nie tak dawno zapomniana, na wpół zrujnowana, niebezpieczna, pomijana przez turystów. Mieszkańcy innych dzielnic Krakowa także nie mieli tutaj czego szukać. Mało kto już pamięta jak było tu szaro, smutno i pusto. I nie zawsze bezpiecznie.

Dzisiaj ta część miasta prezentuje się zupełnie inaczej. Po dekadach zapomnienia wróciło tutaj życie. Kazimierz stał się popularny, modny, „trendy”. W zrujnowanych do niedawna kamieniczkach otwierają się hotele, tętnią gwarem kawiarenki, puby, kluby i zwykłe speluny. Tutejsze restauracje wypełnione po brzegi turystami i „lokalsami”. Wszelkie kuchnie świata – od żydowskiej (bądź na taką się snobującej), przez polską i włoską, aż po japońską. W ciepłe dni muzycy przygrywają klezmerskie melodie do kotleta. Grupy ortodoksyjnych turystów z Izraela przemykają między synagogami a cmentarzem. Kazimierz tętni życiem i przeżywa drugą młodość. Przez wielu odkrywany jest dopiero teraz. Sporo turystów było w Krakowie przed laty np. ze szkolną wycieczką i owszem – widzieli Wawel, Sukiennice, Smoczą Jamę. Ale Kazimierz? Tutaj wycieczek nikt nie prowadził. Dlatego teraz zaskoczeni odkrywają Kazimierz na nowo, praktycznie od zera.


 Miło się tu też (zapewne) mieszka. Wszędzie blisko – do Rynku, nad Wisłę. Panuje tu fajna atmosfera, a „przemiał” tłumów jednak wciąż wyraźnie mniejszy niż na Starym Mieście. Może zaczyna trochę brakować usług, wszystkie lokale są zajmowane pod kolejne knajpy, ale trudno. Wciąż jeszcze nie jest tak źle. Chociaż niektórzy już stąd uciekają, przenoszą się do mniej skomercjalizowanych miejsc jak Podgórze czy – od niedawna – Nowa Huta. Kazimierz jednak wciąż ma w sobie to coś. Jest idealnym miejscem przynajmniej do zabawy.


 Nad jednym jednak się nie zastanawiamy. Czy tym, którzy tu na co dzień mieszkają, bądź zatrzymują się w którymś z hoteli, przychodzi czasem do głowy myśl co się stało z dawnymi lokatorami ich pokoju? Czy mieszkańcy, których osiedlano tu po wojnie (i ich potomkowie) zdają sobie sprawę, że wcześniej ktoś musiał opuścić to mieszkanie? Z naciskiem na m u s i a ł. Kim ten ktoś był? Co się z nim stało? Dlaczego nie ma po nim żadnego śladu? Wszyscy wcinający zapiekanki z okrąglaka „na Żydzie” i zapijający je obficie piwskiem traktują Kazimierz jako miejsce do zabawy. Wesołe. Ale czy ta wesoła fasada nie zakrywa jednak pod sobą czegoś innego? Gdzie są wszyscy dawni mieszkańcy tej dzielnicy? Przecież na Kazimierzu nie nastąpiła naturalna wymiana pokoleniowa. Dziadkowie nie zostali zastąpieni przez dzieci, a potem wnuków. Nie wygnała ich też stąd gentryfikacja, które to słowo z grubsza oznacza wypieranie „normalnego” życia przez np. rozrywkę i usługi turystyczne. Nie sprzedali oni swoich sklepików i warsztatów pod knajpy, a kamienic na hotele. Byśmy my mogli żyć dziś i bawić się na Kazimierzu, ktoś musiał ustąpić nam miejsca. Zastanawiam się czasem, jak to jest mieszkać w domu rodziny, o której nic wiemy, nie mamy pojęcia jak się nazywali jej członkowie. Ale wiemy co się z nimi wszystkimi stało. Bez wyjątku. Od dziadka i babci po wnuczki. Wujków, ciocie. Sąsiadów. Urzędników, przedsiębiorców, przedstawicieli wolnych zawodów, rabinów, młode małżeństwa z dziećmi.
Lubię bardzo Kazimierz, ale nie wiem czy na pewno chciałbym tutaj mieszkać. W jednym z tych domów i mieszkań, z których niemal z pewnością praktycznie wszyscy poszli na śmierć.


Rzecz jasna powyższe słowa nie bez powodu piszemy w marcu. Nikomu, kto interesuje się dziejami Krakowa (czyli naszym czytelnikom!), nie trzeba chyba tego tłumaczyć. Niemcy w trzy i pół roku rozprawili się z jedną czwartą mieszkańców Krakowa, ze społecznością żyjącą tu od średniowiecza. Tegoroczne uroczystości rocznicowe zostają oczywiście okrojone z powodu zagrożenia epidemiologicznego. Właśnie tym bardziej chyba nawet należy pamiętać.


 A co sądzą o życiu na pożydowskim Kazimierzu sami jego mieszkańcy? Jeśli są wśród Was tacy, prosimy o ciekawe komentarze.

WSZYSTKIE WPISY WG. KATEGORII

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *