Pomnik Jadwigi i Jagiełły. Czy tak do końca?
Mieszko i Dobrawa………… wróć! Jadwiga i Jagiełło
Skoro jesteśmy pod Barbakanem, to zróbmy sobie jeszcze kilkuminutową przechadzkę Plantami.
Mijamy ul. Sławkowską i już jesteśmy u celu. Oto kolejne (grubsze już nieco) fałszerstwo historyczne. Na Plantach widzimy pagórek. A na nim pomnik. Przedstawia on Władysława Jagiełłę i jego żonę Jadwigę. Przynajmniej oficjalnie. Nie każdy wie, iż postaci tam wyrażone przedstawiają kogoś zupełnie innego. A było to tak…
Początki pomnika.
Dawno, dawno temu, w roku 1866, rzeźbiarz Oskar Sosnowski stworzył ów pomnik z okazji 900-lecia chrztu Polski. Dzieło przedstawiało Mieszka I i jego żonę Dąbrówkę vel Dobrawę, czyli tych państwa, którzy oficjalnie wprowadzili w kraju nową religię. Rzeźba inspirowana było nieco postaciami Mieszka i Bolesława Chrobrego ze Złotej Kaplicy w Poznaniu. Jej docelowym przeznaczeniem nie miał być wcale Kraków, lecz Watykan. Ówczesny Ojciec Święty miał rozkoszować się walorami artystycznymi tego dzieła w swoich ogrodach. Walory te okazały się jednak dyskusyjne, w efekcie czego pomnik nigdy tam nie dotarł. Rzeźba stała sobie gdzieś w Rzymie (tam tworzył Sosnowski) przez lata bezużytecznie, obrastając w pajęczynę. Aż tu nagle – tak! Oto jest kolejna rocznica! W 1885 przypada 500-lecie unii Polski i Litwy w Krewie. Rzecz jasna, wydarzenie to należy upamiętnić stosownym pomnikiem. Tyle, że takiego nie ma….
Zaraz, zaraz… Okazało się, że znużony brakiem zainteresowania ze strony papieża, Sosnowski przesłał w końcu (po latach ) pomnik do Krakowa. Liczył, że może tutaj komuś się na coś przyda. I się nie pomylił! Oszczędni włodarze miasta, zamiast wykładać pieniążki na nowy pomnik, po prostu wyciągnęli ten, który kurzył się w magazynie. A że nie przedstawiał Jadwigi i Jagiełły? Cóż… kogo to obchodzi?
Ale czy chociaż 10 procent przechodzących codziennie koło pomnika spacerowiczów jest tego świadoma? No właśnie.
Zarówno rysy obu postaci, jak i ich odzież nie do końca odpowiadają naszym wyobrażeniom o czasach Jadwigi i Jagiełły oraz o nich samych (nawet jak na ówczesny stan wiedzy). W dodatku sam pomnik i tak stanął nieco za późno, w rok po rocznicy („501-lecie unii w Krewie”!). Cóż tam jednak kolejny detal. Da się z tym żyć, anegdota za to jest wyborna! I prawdziwa.

To oczywiście nie wszystko w materii, którą dziś poruszyliśmy. Za tydzień następna porcja nieszkodliwych tablic i monumentów, których treść (a czasem w ogóle samo istnienie) jest wszakże dyskusyjna. Mamy nadzieję, że kontynuacja tematu spotka się z Waszym zainteresowaniem. Wyrażona w komentarzach aprobata Czytelników przyjęta zostanie życzliwie, ewentualne protesty zaś, nie zostaną uwzględnione.
Więcej Krakowskich kłamstw znajdziesz tutaj:
Jeśli chcesz być zawsze na bieżąco z naszymi tekstami o Krakowie, zaobserwuj naszą stronę na Facebooku.
Pochodzę z tego miasta i cieszę się, że prężnie działa blog, który mówi o tak wielu ciekawostkach. Sam lubię przechadzać się po okolicy i podziwiać, jednak od roku się powstrzymywałem – byłem zajęty i potrzebny był mi dobry prawnik Kraków to naprawdę urokliwe miasto, jednak spacery musiały poczekać, ponieważ zależało mi na stałym kontakcie z córką.
Na szczęście, udało mi się rozwiązać moje problemy i trafiłem na waszego bloga! Mam Zosi bardzo wiele miejsc do pokazania!
Rodowity krakowianin pozdrawia! 🙂
P.S. Dla osób, które chciałyby prawniczego wsparcia: https://kancelarialuty.pl/