Uchwała krajobrazowa

Nie samą historią Kraków żyje. Od czasu do czasu, wypadałoby poruszyć kwestie dotyczące współczesności naszego miasta. Dzisiaj więc zajmijmy się czymś, co zwróciło moją szczególną uwagę. Mam tu na myśli wytęsknioną od lat uchwałę krajobrazową. O co chodzi? Najprościej mówiąc chodzi o to, by oczyścić Kraków. Oczyścić z bałaganu reklamowego, z gigantycznych billboardów, krzykliwych banerów, z tysięcy nieestetycznych szyldów. Z płacht reklamowych pokrywających nierzadko całe frontony budynków. Z wielkoformatowych nośników, ustawianych często nielegalnie, bez zgody np. zarządcy drogi. 

Spis Treści

Brak estetyki

Problem jest znany od lat i jest bardzo charakterystyczny dla całego obszaru naszego kraju. Gdy wracamy np. z Niemiec, czy od któregoś z naszych południowych sąsiadów, to od razu „czujemy”, że już przekroczyliśmy polską granicę. Paskudne szyldy i wszechobecne płachty krzyczą do nas: „Witajcie w domu!”. Niestety, brakuje naszym rodakom elementarnego wyczucia estetyki. Tak się do tego przyzwyczailiśmy, że nawet nie zauważamy bałaganu. Już nie wspomnę, że nikt po prostu nie czyta treści tych reklam, gdyż ciężko jest wyłowić cokolwiek z tego gąszczu. „Na żywo” rzeczywiście można trochę takich tablic i szyldów przeoczyć. Nie widzimy ich. Ale wystarczy zrobić zdjęcie – polecam tu np. ulice Zakopiańską, Radzikowskiego, okolice ronda Matecznego. I przyjrzeć się tej fotografii. Spróbować policzyć wszelkie szyldy, reklamy, billboardy. Do tego istny las znaków i tablic drogowych. Tak, jesteśmy w Polsce. Co z tym zrobić?

UCHWAŁA KRAJOBRAZOWA

Na szczęście wygląda na to, iż wkrótce Kraków będzie piękniejszy. Że uda się go trochę „odsłonić” spod reklamowego dziadostwa. Może nie dziś, nie jutro, ale się uda. Cała tajemnica to wspomniana uchwała krajobrazowa. Od jakiegoś czasu szukano prawnej możliwości rozwiązania tego problemu. Odpowiedzią ma być właśnie owa uchwała. Nie pierwsza już w Polsce (bodaj Gdańsk nas uprzedził), ale w skali kraju wciąż pionierska. Ma ona regulować zasady sytuowania nośników reklamowych. Wszystkich razem i każdego z osobna. To tak w największym skrócie. Od kilku już lat istnieje tzw. park kulturowy, który obejmuje ścisłe centrum miasta. Ale tego typu rozwiązanie jest szczególne, przeznaczone dla wybranych, dokładnie opracowanych rejonów, o wyjątkowej wartości historycznej. Zaś uchwała krajobrazowa ma poniekąd całościowo, systemowo objąć całe miasto „z automatu”. Też z pewnymi podziałami administracyjnymi, ale nie wchodźmy tu w szczegóły. 

Uchwała weszła w życie z dniem 1 lipca 2020. Czy już możemy cieszyć się „odszpeconym” Krakowem? Niestety trochę trzeba jeszcze poczekać. Przedsiębiorcy dostali 2 lata na dostosowanie się do nowych zasad. Zdaniem niektórych to stanowczo za długo, ale niech już będzie. Byle by efekt końcowy był tego warty. Oczywiście należy spodziewać się, że większość zyskownych nośników reklamowych, będzie „dekorować” nasze miasto do ostatniego, możliwego dnia. A potem zobaczymy…

Grodzone osiedla

Uchwała krajobrazowa reguluje coś jeszcze. Problem nie mniej ważny, a kapitalny ze względu na swe znaczenie. Chodzi o całkowity zakaz budowy osiedli grodzonych. Czy też ściślej – grodzenia osiedli. Nie jest bowiem normalnym zjawiskiem, gdy każdy współcześnie budowany bloczek stanowi osobną fortecę otoczoną płotami i siatkami (jakże łatwymi zresztą do sforsowania przez kogoś upartego). By się przekonać o co chodzi, wystarczy spacerek po takich „perełkach” współczesnego budownictwa jak osiedla na Ruczaju czy Górce Narodowej. Dojście z punktu A do punktu B wymaga tam czasem okrężnej wyprawy przez punkty C, D, E, F i G, a czasem nawet i H. Wszystko przez labirynty płotów, chroniących doprawdy przed niewiadomo jakim najeźdźcą. Zwłaszcza, że co sprawniejszy opryszek swobodnie przejdzie sobie z jednego do drugiego budynku…oknem! Tak blisko są obok siebie usytuowane. Grodzenie naprawdę nie ma sensu. Gdzie indziej już dawno się od tego odeszło. W Krakowie wreszcie też. Nakazem administracyjnym wprawdzie… Niektórzy przebąkują nawet o planach usunięcia już istniejących ogrodzeń osiedlowych, ale tu może być ciężej. Tym nie mniej należy takim inicjatywom kibicować. 

Ładny kraków

Tak więc czekamy na ładny Kraków! A przy okazji wypada podziękować ekipie aktywistów ze stowarzyszenia ŁADny Kraków, którzy już od kilku lat działają na rzecz upiększenia naszego miasta, właśnie przez walkę z „szyldozą” (tak, to zjawisko dostało już swoje naukowe określenie). Dzięki takim jak oni, udało się – jeszcze na długo przed uchwałą krajobrazową – usunąć z naszych ulic tony nielegalnych nośników reklamowych. Tak więc za dwa lata oglądamy Kraków wolny od reklamowego śmiecia!

To tyle na dzisiaj! Po więcej ciekawostek zapraszamy na nasz blog!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *