Toalety w Krakowie

Kraków, jako miasto turystyczne, ma do zaoferowania przybyszom wiele możliwości. Rynek, Wawel, kopce, damy z łasiczkami, smoki i inne atrakcje przyciągają do naszego miasta miliony przyjezdnych. Oczywiście w roku 2020 ruch turystyczny wygląda pod Wawelem nieco inaczej, ale to osobna sprawa. Większość wyżej wymienionych obiektów dostaliśmy niejako w spadku po naszych przodkach – królach, biskupach, jaśnie oświeconych rodach magnackich itp. Ich spuścizna sama poniekąd napędza przyjazdy kolejnych rzesz turystów. Obsługą owych turystów zajęli się już z kolei prywatni przedsiębiorcy. Oni ich wożą, karmią i nocują (by wspomnieć jedynie o najbardziej podstawowych potrzebach). Jest jednak jedna rzecz, za którą odpowiada – a przynajmniej powinno odpowiadać – miasto.

Tam, gdzie nawet król piechotą chadzał…

Mamy tu na myśli najzwyklejszą, najbardziej banalną i przyziemną usługę, mianowicie toalety. Coś, co potrzebuje każdy turysta, niezależnie od płci, wieku, grubości portfela i poziomu alkoholu w krwi. Ba – nie tylko turysta przecież! Skorzystać ze stosownego przybytku, potrzebują od czasu do czasu również sami krakowianie. Nie ma w tym niczego niezwykłego. Gorzej jednak, że władze Krakowa nie kwapią się zbytnio, by ułatwić nam wszystkim zaspokojenie owych potrzeb. Nie od dzisiaj zresztą. Problem braku (czy też niedoboru) publicznych toalet doskwiera nam już od lat, tyle że nigdy dotąd nie był aż tak widoczny. Ich ilość była wystarczająca może jeszcze w latach 80. i 90. Ale obecnie już nie. Wiele się od tamtych czasów zmieniło w Krakowie, ale akurat nie toalety.

Gdzie znajdę toaletę na Starym Mieście?

I nie chodzi tu o ich standard czy poziom czystości (tu akurat jest wszystko w porządku), ale właśnie o ilość. Ile bowiem publicznych ubikacji ma Kraków do zaoferowania? Jedną – taką „główną”, na samym Rynku (w Sukiennicach) i 3 podziemne zlokalizowane na Plantach (okolice Filharmonii, placu Szczepańskiego i w pobliżu Poczty Głównej). Dodatkowo jest także WC w przejściu podziemnym przy Dworcu Głównym i oczywiście w pobliskiej galerii handlowej. Osobne toalety są jeszcze do dyspozycji odwiedzających Wawel i na bulwarach wiślanych (rejon ulicy Smoczej). Są też dwa przybytki tego typu na Powiślu – jeden przy parkingu dla autokarów i drugi, obsługujący parking podziemny na Groblach. Ale to wszystko już trochę dalej od Rynku.

Tak naprawdę samo lokacyjne Stare Miasto jest obsługiwane przez jedną jedyną toaletę w Sukiennicach! Na próżno mogą sobie turyści biegać po Floriańskiej, Grodzkiej, Szewskiej, czy Sławkowskiej w poszukiwaniu publicznej toalety. A przecież nasze miasto odwiedzają rocznie miliony ludzi! Od Sukiennic, aż do Wawelu, nie sposób uświadczyć najskromniejszego choćby wychodka. Cóż szkodziło zorganizować taki np. w Pawilonie Wyspiańskiego, koło Magistratu. Nowoczesny budynek, swobodnie można go było dostosować, bez konserwatorskich ograniczeń…

Władze Krakowa wyszły widocznie z założenia, iż cała masa narodu przewalająca się przez staromiejskie deptaki, powinna być i w tej materii obsłużona przez prywatnych przedsiębiorców – właścicieli restauracji i knajpeczek. Tylko skąd zatem jedno z najczęstszych pytań, jakie można usłyszeć na ulicach Krakowa – czy nie wie pan gdzie znajdę najbliższą toaletę?

Jak sobie radzić w kryzysowej sytuacji?

Ci, którzy na co dzień pracują w centrum Krakowa (np. przewodnicy), są z reguły zaznajomieni z obsługą pobliskich lokali. Za przysłowiowy „jeden uśmiech” dostają kluczyk, bądź tajny kod, który pozwala otworzyć wrota ubikacji, niczym wrota do raju. Tylko, czy naprawdę o to w tym chodzi? Zadania miasta Krakowa w zakresie publicznych toalet przejął na siebie McDonald (szacun za darmowy kibelek!). Ci sprytniejsi wiedzą też, że ratunek znajdą w budynkach instytucji publicznych (nikt wszak nie wygoni nas np. z któregoś z budynków uniwersyteckich). Tylko właśnie – czy rzeczywiście tak to powinno wyglądać? 

Był nawet przed kilku laty pomysł na nowoczesne, a zarazem stylowe toalety, zaprojektowane specjalnie dla Starego Miasta. Spełniały wszelkie wymogi estetyczne. Ale i tak konserwator powiedział „nie” (!). I dziś stoją sobie np. pod Halą Targową, czy gdzieś w Borku Fałęckim. A turyści na Rynku dalej ściskają nogi… Tak więc poza chlebem i igrzyskami żądamy jeszcze: toalet!

Na naszym blogu znajdziecie rownież praktyczne informacje na temat parkowania w Krakowie. Artykuł jest TU 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *