Kościół Bożego Ciała, czyli kazimierska fara – 6 (a w praktyce więcej!) faktów!

Dziś znów wylądowaliśmy na Kazimierzu. A czemuż by nie, prawda? Przyjrzyjmy się bliżej jednemu z czołowych (chrześcijańskich) zabytków tej dzielnicy – jest nim oczywiście kościół Bożego Ciała. Mówi się czasem, iż był on odpowiednikiem kościoła Mariackiego w Krakowie. Zweryfikujmy to zatem! Uwaga! Przed nami trudna, żmudna i nudna analiza porównawcza.

SPIS TREŚCI

1. Podobieństwa

Kościół Bożego Ciała bywa porównywany często do kościoła Mariackiego. Że niby oba pełniły rolę głównej świątyni parafialnej, tyle że jeden dla miasta Krakowa, a drugi dla Kazimierza; że oba były usytuowane w narożniku rynku tegoż miasta (choć każdy z nich w nieco inny sposób). Każdy z tych kościołów miał być rzekomo objęty troskliwą opieką możnych rodzin mieszczańskich, nie szczędzących grosza na nagrobki, ołtarze i kaplice. Czy to jednak rzeczywiście prawda? Ależ oczywiście, że tak!

2. Mała wielka różnica

Ta gotycka świątynia stanęła w narożniku ówczesnego rynku Kazimierza z woli (i za pieniądze) króla Kazimierza Wielkiego z tym, że inwestycja dostała lekkiej zadyszki i obiekt ukończono dopiero po ponad stu latach od wbicia pierwszej łopaty. Od kościoła Mariackiego różni się jednym i to zdecydowanie: mianowicie oprócz funkcji parafialnych, mamy tu też funkcje klasztorne; Władysław Jagiełło osadził tu zakon kanoników regularnych zw. laterańskimi. Gospodarują oni tym miejscem do dziś.

3. Teren cmentarza

Co widzimy dookoła? Poza klasztorem… nie tak wiele. Ot, pusty zielony placyk. Ale to nie jest zwykły placyk, tylko teren dawnego cmentarza. Odpowiednik placu Mariackiego w Krakowie. Jest nawet kaplica Ogrojcowa, niczym przy kościele św. Barbary. Pod sielskim trawniczkiem spoczywają tysiące ludzi. Wskazana cisza i względna zaduma. Osoby awanturujące się, prosimy o opuszczenie tego miejsca i kontynuację awantury poza obrębem cmentarza!

4. Bogate wnętrze

A co we wnętrzu? Jest faktycznie wyjątkowe. Spektakularne. Wysokiej klasy. Robi wrażenie nawet na osobach umiarkowanie uduchowionych i niezbyt wrażliwych na sztukę. Szczególny efekt wywołuje ołtarz główny (18 metrów wysokości, ponad 300 rzeźbionych figur!). To cud, że wszystkie te wspaniałości przetrwały rozmaite burze dziejowe, kolejne wojny i pożary. Kościół poszczycić się też może posiadaniem największych organów w Krakowie (choć te akurat nie są przesadnie stare). Pytanie tylko: a gdzie jest polichromia? Ano była sobie. Aż pewnego razu, w ramach jednej z „konserwacji” zbito wszystkie tynki do zera. Owszem, nic na nich nie było – ale tylko z wierzchu… Pod spodem istniały zamalowane renesansowe malowidła. Przy dzisiejszych umiejętnościach konserwatorów udało by się je pięknie odnowić i wyeksponować. Ale przepadły. Na zawsze. Skąd o nich w ogóle wiemy? Okazało się, że robotnicy nieprzesadnie przyłożyli się do pracy i w paru mniej widocznych miejscach tynk ocalał – a wraz z nim resztki polichromii.

5. Miejscowe ciekawostki

Z miejscowych ciekawostek wybraliśmy tylko trzy, szczególnie wszakże interesujące. W prezbiterium widzimy tajemnicze otworki. Najprawdopodobniej służyły one dawniej do podawania jedzenia i komunii świętej osobom trędowatym lub w okresie zarazy. W ten sposób unikano kontaktu osoby podającej z zarażonym. Skąd my to (dziś) znamy! Przy wejściu zaś (w kruchcie zachodniej), do dziś zachował się dawny kościelny karcer. Przetrzymywano w nim nie tylko niemoralnie prowadzących się parafian, ale również samych kapłanów! Dodatkowo, w kościelnym skarbcu, zachował się wyjątkowy obraz – Madonny Odpędzającej Demony. Służył on przed wiekami do odprawiania egzorcyzmów i był najsłynniejszym (oraz najskuteczniejszym) tego typu przedmiotem w naszym mieście. Dotknięcie opętanego przez szatana owym obrazem, w połączeniu z kadzidłami i wodą święconą, przynosiły wymierne efekty i to już po pierwszej kuracji! 

6. Dziad i Baba

I ostatni niech będzie fakt, iż kościół Bożego Ciała nigdy nie posiadał hejnalisty. Wysoka, 70-metrowa wieża, aż się prosi by ulokować na niej trębacza, ale – zdaje się – nigdy takowego tam nie było. Wśród kilku dzwonów na niej wiszących, warto wymienić dwa o wdzięcznych nazwach – „Dziad” i „Baba”. To nie one jednak regulowały cykl życia mieszkańców. Otóż niegdyś wewnątrz kościoła znajdował się zegar. Był podobno tak głośny, że jego bicie było swobodnie słyszalne w całym Kazimierzu i to on odmierzał upływający czas, niczym hejnał w Krakowie.

Zapraszamy do lektury pozostałych wpisów na naszym blogu! 😉

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *