Do broni!

Temat obronności dawnych miast to kwestia frapująca niejednego miłośnika ciekawostek z przeszłości. Wszyscy wiemy – do obrony przed najeźdźcą służyły oczywiście solidne mury miejskie i głęboka fosa. Czy jednak to wszystko?

Spis treści

„Niekościelna” Wieża

Być może pewnym zaskoczeniem dla niektórych będzie fakt, iż bardzo istotnym elementem obrony Krakowa była wyższa wieża kościoła Mariackiego. Zauważmy, że nie jest to dzwonnica – dzwony są zawieszone w niższej wieży, tuż obok. Wyższa natomiast – zwana „hejnalicą” – była po prostu wieżą strażniczą. Od wieków na jej szczycie rezydował trębacz, którego zadaniem było wypatrywanie potencjalnego niebezpieczeństwa; zarówno pożaru, jak i obcych wojsk.

Nie każdy wie, że choć hejnalica jest fizycznie częścią budowli sakralnej, to formalnie jest właścicielem było miasto. I tak pozostało do dziś! Innymi słowy budynek kościoła Mariackiego ma dwóch właścicieli, nie należy w całości do Kościoła. Dawniej, hejnał był odgrywany co godzinę (jako miara mijającego czasu) oraz dodatkowo rano i wieczorem (był sygnałem do otwarcia i zamknięcia bram miasta). Dźwięk ten odgrywany wielokrotnie w ciągu dnia, był dobrze więc znany mieszkańcom grodu Kraka. Co innego, gdy z hejnalicy trąbiono „Bogurodzicę” – to oznaczało alarm! W tej sytuacji mieszczanie powinni porzucić swoje codzienne zajęcia i chwytać za broń. Pamiętajmy, iż dawni mieszczanie odbywali swego rodzaju kursy „przysposobienia wojskowego”, którego organizacją zajmowało się Bractwo Kurkowe. Byli więc (przynajmniej teoretycznie) przeszkoleni do obrony miasta. Zaś samo Bractwo Kurkowe przetrwało w Krakowie do dziś (ewenement!), jako jedna z najstarszych istniejących organizacji na świecie.

Wieże Kościoła Mariackiego.

Obrona miasta – elementy

Zdobyć Kraków nie było tak łatwo. Potencjalny najeźdźca najpierw musiał się zmierzyć się z dość rozbudowanym systemem zamków, które miały bronić dostępu do stolicy (choćby słynne „Orle Gniazda” na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej). Niestety zamki te z czasem straciły na znaczeniu. Bliżej Krakowa wiele budowli także posiadało charakter obronny. Do dziś można przyjrzeć się np. fortyfikacjom klasztoru Norbertanek na Zwierzyńcu czy opactwa tynieckiego, zaś dawny pałac biskupów na Prądniku Białym dysponował własnym zestawem artylerii. Dopiero po pokonaniu tych trudności wróg stawał u bram miasta.

Dostępu do Krakowa broniło 7 bram (w szczytowym momencie) (opis wszystkim bram w tym tekście) i 39 baszt. W niektórych miejscach mur był słabszy, tam jednak obronę ułatwiały warunki terenowe (bagna, rozlewiska itp.) Tam gdzie nie można było liczyć na przychylność natury, stawiano wzmocnione fortyfikacje (przykład? – Barbakan). Fosa biegnąca dookoła Krakowa zasilana była wodą z Rudawy.

Załóżmy jednak, że oblegający nas przeciwnik znalazł jakiś słabszy punkt i wtargnął do miasta. Co wtedy? Podwawelski gród nie poddawał się łatwo. Nawet w samym obrębie Krakowa przygotowane były dla nieproszonych gości liczne niespodzianki. Niektóre możemy oglądać do dziś! Tak więc na przykład dostęp do Rynku i najważniejszych ulic broniły specjalne, żelazne łańcuchy. Rozpinano je po prostu w poprzek ulic – na skrzyżowaniach. Zdecydowanie utrudniały one nieprzyjacielowi szarżę konnicą, przejazd wozów a i piechota miała znacznie utrudnione zadanie, tracąc cenny czas na usunięcie przeszkód i wystawiając się niemal pod ogień obrońców. Boczne uliczki, kończące się ślepo na murach, ochrony takiej nie potrzebowały. Jednym z zachowanych reliktów tego systemu jest łańcuch przypięty do kamienicy Floriańska 17, róg św. Tomasza. Bardziej dociekliwy eksplorator „miejskiej dżungli” znajdzie w Krakowie jeszcze kilka innych śladów tej osobliwej ciekawostki.

Żelazny łańcuch przy ul. Floriańskiej 17.

Warowne budynki

Warowny charakter miało wiele budynków w samym Krakowie. Klasztory, kamienice i pałace posiadały nieraz potężne, grube mury. Wiele obiektów zwieńczonych było specjalnymi obronnymi attykami, zza których można było ostrzeliwać przeciwnika, samemu pozostając bezpiecznym. Niestety zdecydowana większość takich attyk przepadła podczas „porządkowania” i „upiększania” miasta w XIX wieku. Doskonałym przykładem jak takie coś wyglądało jest attyka (o której pisaliśmy w tym poście: klikpałacu Wielopolskich (prześwietnego Magistratu), bądź ta wieńczącą uroczą kamieniczkę w narożu ulic Kanoniczej i Senackiej.

Prastary dom

Wymownym przykładem funkcji obronnych jest prastary dom przy ulicy św. Krzyża 23. Już kiedyś o nim pisaliśmy, dziś przyjrzyjmy się mu dokładniej. Obiekt ten powstał gdzieś na przełomie XIII i XIV wieku (może około roku 1300) i zbudowano go z solidnego kamienia. Mimo późniejszych przebudów, do dziś widzimy jego grube mury, wąskie okienka i … strzelnice. Prawdopodobnie budynek ten był połączony z murami miejskimi i tworzył razem z nimi część fortyfikacji Krakowa.

Prastary dom przy ulicy św. Krzyża 23.

Lamusy

Nawet wtedy, gdy wydawało się że nie ma już nadziei, gdy wróg panoszył się bezkarnie po ulicach miasta, było jeszcze jedno schronienie. Wiele domów posiadało bowiem na podwórzach jeszcze tzw. lamusy – obronne wieże „ostatniego ratunku”.

Mieszkańcy, zgromadziwszy wcześniej odpowiednie zapasy żywności i najcenniejsze przedmioty, mogli bronić się w nich przez dłuższy czas – aż do  nadejścia odsieczy. I w tym przypadku, większość takich wież obronnych nie przetrwała do dziś. Ale jakieś są! Dokładnie trzy. Dwie z nich są niezbyt dostępne i częściowo przebudowane. Ale jedna zachowała swój w dużej mierze pierwotny kształt i jest doskonale widoczna. Można ją sobie obejrzeć na początku ulicy św. Krzyża, w podwórku na tyłach Archiwum Narodowego. Bez problemu widać ją zza ogrodzenia, a czasami podwórko jest otwarte (wejście również od Małego Rynku 4). Ceglany, gotycki budynek z XIV wieku jest unikalnym świadkiem przeszłości, na co dzień mijanym przez tysiące ludzi bez świadomości, że to jest „coś ważnego”.

Widok na krakowski lamus
Krakowski lamus

Tajemnicze przejścia

Jak widzimy, spektrum możliwości obronnych miasta było szerokie. Dodać to tego zestawu możemy jeszcze tzw. „wycieczki”. Dokładnie tak! „Wycieczkami” nazywano tajne, podziemne i dobrze zamaskowane przejścia pod murami miejskimi. W przypadku oblężenia można było takim korytarzem szybko i niespodziewanie przedrzeć się na tyły wroga. Wykorzystując zaskoczenie, obrońcy mieli szansę narobić zamieszania i dokonać np. zniszczeń w obozie przeciwnika, czy podpalić machiny oblężnicze. Wiemy, że w liczne przejścia tego typu zaopatrzona była np. dawna Brama Wiślna. Niedawno zaś, archeolodzy i konserwatorzy, odkryli taka „wycieczkę” na tyłach arsenału miejskiego i kościoła Pijarów.

Arsenał Miejski.

    Niestety, nie wszyscy dbali o stan obronności Krakowa. Nierzadko mury miejskie osłabione były przez różnego rodzaju przybudówki – budy, szopy, lepianki, domki biedoty; z tą nielegalną działalnością budowlaną miasto nie było w stanie się skutecznie rozprawić. Równie popularną praktyką było np. wybijanie w murach okien. Do dziś możemy zobaczyć przykład tego typu „inwestycji”, idąc Plantami wzdłuż ulicy św. Gertrudy. Tam mury zostały wchłonięte przez przybudowane do nich dwory i pałace magnackie, później przekształcone m.in. w klasztory Bernardynek i Klarysek. Resztki murów wtopiono w zabudowania klasztorne tak, że zatarły się granice między nimi. Dzisiejsze okna klasztorne, wybite zostały bezpośrednio w dawnym murze miejskim. Jedną z baszt, siostry przerobiły sobie na klasztorną kuchnię…

Mimo jednak pewnych trudności, ostatecznie wszystko potoczyło się pomyślnie. Wróg przystąpił do ucieczki z Krakowa. Zwinął się w popłochu, porzucając swe łupy. Po zakończonej sukcesem obronie miasta i wyparciu przeciwnika, obrońcy mogli odłożyć broń. Wysławszy dziatwę do spania, a kobiety do kuchni, sami mogli udać się do gospody, by przy piwie i miodzie powspominać wojenne przygody. I ja tam byłem, miód i piwo piłem… Na zdrowie!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *