Hełm krakowskiej hejnalicy – nie taki wyjątkowy jak się wydaje

Hełm hejnalicy z Krakowa jest wyjątkowy? Nie do końca. Niewiele jest wśród polskich miast symboli równie charakterystycznych jak nasza wieża bazyliki Mariackiej. Rzecz jasna, mówimy o wieży wyższej – tzw. Hejnalicy. Widząc jej kształt, każdy powie: tak, to Kraków. Żaden tam Wawel, nawet Sukiennice, nie mają takiej rozpoznawalności. Co z tego wszystkiego wynika?

Hełm hejnalicy z czasów „szczęśliwego stulecia”

Oczywiście nie cała wieża nas tu dziś interesuje, ale samo jej zwieńczenie – cudnej urody późnogotycki hełm. Mistrzostwo średniowiecznej sztuki ciesielskiej. W annałach przechowało się nazwisko twórcy tego dzieła – to Matthias (a więc Maciej, względnie Mateusz) Heringk. Jest to bez dwóch zdań jeden z najpiękniejszych hełmów gotyckich w Europie (zatem i również na świecie). Gdy powstawał, Kraków był w szczycie rozkwitu – to czasy Wita Stwosza, Kallimacha, studiów młodego Kopernika, gdy kiełkowały zalążki humanizmu. Prawdziwe felix saeculum – „szczęśliwe stulecie” (nie tylko pod względem ilości świętych i błogosławionych, do czego zwykło się odnosić to określenie). Tym bardziej żal, że mamy dziś w Krakowie tylko dwie takie wieże. A było ich więcej. Ale w sumie namnożyło się ich za to poza Krakowem. Hmm… już wyjaśniamy.

Gdzie w Krakowie były hełmy o podobnym kształcie?

Otóż symbolizujące koronę zwieńczenie wieży Mariackiej, nie było jedynym tego typu w naszym mieście. Nieco podobny hełm pysznił się niegdyś na wieży sąsiedniego Ratusza. Nie przetrwał jednak zawieruch dziejowych, zastąpiony ostatecznie barokowym – dużo mniej inspirującym, ale co zrobić? Zbliżony kształt posiadało też zwieńczenie drewnianej wieży ratuszowej miasta Kleparza. Przepadło wraz z całą historyczną zabudową w czasie „potopu”. Zresztą mimo odbudowy sam budynek i tak nie dożył do naszych czasów. Największym hitem był jednak zapewne jeszcze jeden taki hełm – zdobiący dawniej katedralną wieżę Srebrnych Dzwonów. Tak, tą – paradoksalnie – dziś najskromniejszą w wyrazie. Natomiast przed wiekami dominowała ona nad Wawelem, a zatem i nad całym miastem. Piękny hełm zniesiono niestety w XVIII wieku, zastępując go bodaj najprostszym z możliwych w kształcie. Szkoda.

Czy wszystkie te cudeńka były dziełem rzeczonego mistrza Heringka, tego nie wiemy. Przykładowo nakrycie Hejnalicy i wieży Srebrnych Dzwonów dzieli od siebie okres ponad 50-u lat, więc jest to stosunkowo mało prawdopodobne. Nie można też wykluczyć, że podobnych w formie hełmów było w Krakowie jeszcze więcej, nie mamy jednak co do tego pewności. Sprawdzimy to od razu, jak tylko wynajdą wreszcie wehikuł czasu.

Hełm mariacki symbolem miasta

Tymczasem można delikatnie zasugerować, że kształt tych hełmów spodobał się na tyle, iż stały się one swoistą architektoniczną wizytówką średniowiecznego Krakowa. Zwieńczenia w formie korony dekorowały wieże Ratusza, Katedry i głównej świątyni parafialnej – czyli najważniejszych budowli w mieście! Były tym, czym dziś dla Paryża wieża Eiffla. Unikalnym, widocznym z daleka symbolem. Jest więc czego żałować, tym bardziej że w panoramie współczesnego Krakowa ustąpiły takim perełkom jak kominy elektrociepłowni, blokowiska czy nieszczęsny (były) „Szkieletor”. I dalej ktoś z Was powie, że świat nie schodzi na psy?

Podgórze „odgapiło” od Krakowa

Honoru prawobrzeżnego Krakowa broni za to wieża XX-wiecznego już, kościoła św. Józefa w Podgórzu. Powiedzieć, że jej hełm jest delikatnie inspirowany zwieńczeniem krakowskiej Hejnalicy, to nic nie powiedzieć. Twórca projektu świątyni – Jan Sas-Zubrzycki – jak najbardziej świadomie zaczerpnął z tego wzoru. Był to wszak podgórski kościół parafialny, główna świątynia tego oddzielnego wówczas (jeszcze przez kilka lat) miasta. Odpowiednik kościoła Mariackiego. Czytelniej nawiązać już się chyba nie dało.

Nie tylko w Krakowie

Zresztą nie tylko Sas-Zubrzycki bezkarnie skopiował (i wkleił) dzieło pana Heringka. W okresie rozbiorów, jak Polska długa i szeroka, wyrastały kościoły ozdobione mniej i bardziej udanymi kopiami hełmu mariackiego. Zarówno w miastach, jak i wioskach. Poszukiwano stylu narodowego – inspirowano się więc charakterystycznymi zabytkami z ziem utraconej ojczyzny. Takimi jak właśnie nasza Hejnalica. Za pierwszy z brzegu przykład niech służy choćby kościół świętego Józefa w Przemyślu. Ale nie tylko w Galicji stosowano motyw z krakowskiej wieży. Wykorzystywano go chętnie i w dalekiej Rosji – ot choćby w Radomiu – tamtejsza katedra to gotowa odpowiedź na pytanie, jak wyglądałby nasz kościół Mariacki, gdyby nie pokłócili się dwaj, budujący go (według legendy) bracia. Albo taka nieznana szerzej Charłupia Mała koło Sieradza. To wszystko wybrane zupełnie losowo przykłady. Niewiele brakło, a kościół z kopią hełmu Panny Marii stanąłby w samym centrum Warszawy… ale o tym kiedy indziej. Zresztą i w Krakowie, podczas restauracji katedry przez Sławomira Odrzywolskiego (pocz. XX), przymierzano się do rekonstrukcji dawnego zwieńczenia wieży Srebrnych Dzwonów, czego jednak ostatecznie zaniechano.

Do dziś Hejnalica należy także do ulubionych motywów wśród krakowskich szopkarzy. A jak pięknie prezentowałoby się logo „Ciekawych”, gdyby przetrwały wszystkie gotyckie korony na wieżach starego Krakowa… A na koniec właśnie podchwytliwa zagadka dla dociekliwych (i nie mających nic lepszego do roboty) – ile takich wież (wymienionych w tekście) byłoby łącznie widocznych w „panoramie” będącej elementem naszego logo? Liczmy bez ratusza kleparskiego, bo on się i tak nie zachował. Dla zwycięzców nagród nie przewidziano.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *