Pałac Wielopolskich

Pałac Wielopolskich – szerzej znamy go pod nazwą Urzędu Miasta, lub ewentualnie Magistratu. Nazwa „Ratusz”, choć swego czasu dość mocno forsowana, nigdy się nie przyjęła. Ale i tytułowe określenie nie jest krakowianom obce. Czy samo w sobie jest jednak właściwe? W zasadzie tak, ale…

Problemy z nazewnictwem

I tu dochodzimy do problematyki nazewnictwa tego typu obiektów. O ile kościołom nadaje się po prostu wezwanie i ono sobie następnie dalej funkcjonuje (nie zawsze bez zmian, ale jednak), o tyle z innymi budynkami bywa niekiedy problem. I nie chodzi o gmachy użyteczności publicznej, czy nawet kamienice (te ostatnie często miały swoje godła, określające ich nazwę), ale właśnie o obiekty rezydencjonalne – dwory, pałace itp. Sęk w tym, że tego typu przybytki często zmieniały właścicieli. Przechodziły z rak do rąk w skutek długów, drogą spadków, posagów, zamian czy zwykłej transakcji kupna-sprzedaży. Jak więc powinno się nazywać poszczególne pałace? Który z rodów zasługuje na uwiecznienie w nazwie danej rezydencji?

Kto był tu przed Wielopolskimi?

I tak oto pałacu Wielopolskich wcale nie zbudowali Wielopolscy. Oni pojawili się tu dużo później. Wzniósł go zaś najprawdopodobniej wybitny hetman Jan Tarnowski, architekt świetnego zwycięstwa pod Obertynem, pogromca Wołochów (nie mylić z Włochami), Moskali, Turków, Tatarów i Krzyżaków. Jak na walecznego męża przystało, jego posiadłość również miała cechy obronne – grube mury czy krenelażową attykę (zresztą już ją kiedyś opisywaliśmy). Z czasem zasłużony hetman zmarł, a jego rezydencja przechodziła w ręce innych rodów. Po Tarnowskim, właścicielami obiektu zostali Ostrogscy. Następnie znalazł się on w rękach Zamoyskich. I dopiero w połowie XVII wieku budynek przejmują Wielopolscy. Gospodarują nim przez następne dwa stulecia. I to dopiero od nich pochodzi obecna nazwa pałacu.

Pałac Wielopolskich – skąd ta nazwa?

Sprawiedliwe to czy nie? Chyba nie ma innej rady. Utarła się taka (niepisana?) zasada, że nazwy pałaców są przeważnie brane od nazwiska ich ostatnich właścicieli. A ostatnią familią, która wykorzystywała nasz pałac jako obiekt mieszkalny, byli właśnie Wielopolscy. Sprzedali go dopiero po wielkim pożarze z 1850 roku, gdy ich własność obróciła się w perzynę. Z pałacu pozostały wyłącznie nagie, wypalone mury. Na dobrą sprawę, podniesiono go z ruiny dopiero z myślą o urządzeniu tu nowej siedziby władz miasta. Którą to rolę pełni po dziś dzień.

Najstarszy pałac w Krakowie

Pałac Wielopolskich był jednym z najwcześniejszych w Krakowie budynków, które nazwać możemy właśnie pałacem – wcześniej, w średniowieczu, obiektów takich (przynajmniej w naszych warunkach) nie budowano. W czasach hetmana Tarnowskiego, należał również do grona najważniejszych, najbardziej okazałych rezydencji stolicy. Niektórzy dopatrują się w nim nawet śladu budowniczych, którzy stawiali renesansowy zamek wawelski.

Warto zauważyć, że ów pałac nie znajduje się w obrębie pierwotnego miasta lokacyjnego. Położony jest on bowiem na Okole, a więc w dzielnicy bliższej ośrodkowi władzy na Wawelu. Miasto lokacyjne było dla mieszczan; w swych kamienicach mieszkali tu kupcy i rzemieślnicy. Okół natomiast to pierwotna enklawa dla możnowładców, wybrańców losu – Tęczyńskich, Lanckorońskich, Ostrorogów, Koniecpolskich, Górków, Kmitów, Pieniążków, Szydłowieckich i innych familii trzęsących Polską w dawnych wiekach. Oni właśnie stawiali tu swoje dwory i pałace. Większość z tych obiektów dziś już nie istnieje bądź zostało znacząco przekształconych. Rezydencja Wielopolskich to akurat jeden z nielicznych wyjątków, które ocalały. Choć nie bez (znaczących) zmian.

Przód to tył a tył to przód?

Otóż dzisiejsza frontowa elewacja siedziby władz Krakowa, to tak naprawdę… dawny tył budynku. Oczywiście odpowiednio już uporządkowany i przerobiony na wejście główne. Gmach ten – mimo wpływowych i majętnych lokatorów – był dawniej niejako „schowany” wśród ciasnej zabudowy i niezbyt dobrze widoczny. Front pałacu skierowany był ku zachodowi – a więc ku murom wzdłuż (obecnej) ulicy Straszewskiego. Tył (a więc dzisiejszy „przód”) wychodził na zespół budynków kościoła i parafii Wszystkich Świętych. Wjeżdżało się do budynku wąską uliczką od strony dzisiejszego parkingu na dziedzińcu klasztoru Franciszkanów.

Wszystko ciasno poupychane i spowite wiecznym cieniem. Normy nasłonecznienia? Sorry, nie w obrębie murów średniowiecznego miasta. Nawet jeśli jesteś hetmanem czy innym wysokiej rangi dostojnikiem. Moda na rezydencje z ogrodem, położone poza murami, dopiero powoli docierała i do nas. Ale historia zatoczyła koło i oto po setkach lat jesteśmy znów upychani w klitkach bez zieleni i przestrzeni. Dzisiejsi deweloperzy pięknie nawiązują do starych średniowiecznych tradycji Krakowa. Dziękujemy! Ale to już temat na inną rozprawkę.

Sam pałac Wielopolskich przeszedł jeszcze inne zmiany i ogólnie dawniej wyglądał nieco inaczej. Dodatkowo rozbudowali go – już na potrzeby siedziby władz miasta. Ale i tak należy do najlepiej zachowanych staropolskich siedzib magnackich. Na jednym z portali budynku pyszni się herb rodziny Wielopolskich – Starykoń. A grube mury i attyka z krenelażem już od ponad 150 lat strzegą włodarzy Krakowa przed gniewem obywateli i petentów. Jak dotąd dość skutecznie. I to wszystko zasługa budowniczego pałacu – hetmana Tarnowskiego. Może jednak dałoby radę jakoś go tutaj upamiętnić?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *