Pałace w Krakowie

Kraków, jako dawna stolica, był zamieszkany przez rzesze dygnitarzy państwowych, dostojników kościelnych, czy też po prostu obrotnych kupców, którzy zaopatrywali wyżej wymienione towarzystwo w rozmaite dobra. Dodatkowo na sejmy, koronacje i w ogóle w rozmaitych interesach przybywali tu okazjonalnie wpływowi magnaci i cudzoziemscy posłowie. Ambicją przedstawicieli wszystkich tych grup było posiadanie eleganckiej rezydencji: dworu lub pałacu. Stołeczność Krakowa się skończyła, elity państwowe wyjechały z naszego miasta, ale ich pałace pozostały z nami do dziś.

Gdzie rozrastał się Kraków?

Nawet w swych najlepszych czasach, Kraków nie zdołał szerzej rozrosnąć się poza linię średniowiecznych fortyfikacji. Przerwana stołeczność zahamowała proces rozwoju, a wszystko co zdążyło powstać poza linią murów i tak uległo zagładzie podczas „potopu” szwedzkiego. Nie wiemy jak potoczyły by się losy grodu Kraka, gdyby władze państwowe pozostały na miejscu. Czy wokół miasta lokacyjnego wyrosły by dziesiątki okazałych rezydencji z ogrodami, jak w Warszawie?

Jak powstawały krakowskie pałace?

Nie będziemy jednak gdybać. W krakowskich warunkach pałace powstawały inaczej. Lokowano je wewnątrz murów. Uzyskiwano je poprzez wykup kilku stojących obok siebie kamienic, a następnie połączenie ich w jeden budynek. Bez zacisznych ogrodów, czy paradnych dziedzińców, gdyż na takie fanaberie nie było po prostu miejsca. Pałac krakowski przypominał więc tradycyjną kamienicę, tyle że znacząco większą – a ściślej szerszą, gdyż zwykły dom mieszczański nie mógł być zbyt szeroki. Prawo określało jak maksymalnie rozległy może być dom mieszczanina. Ograniczenia te, nie obowiązywały jednak przedstawicieli stanów uprzywilejowanych w dawnej Rzeczypospolitej: szlachty i duchowieństwa. Ich domostwa mogły posiadać dowolne rozmiary, z czego – rzecz jasna – skwapliwie korzystano. Pałace były też odpowiednio elegantsze i bardziej luksusowe od siedziby mieszczanina, choć z zewnątrz nie zawsze było to widoczne. Dopiero wnętrze budynku oszałamiało przepychem: paradna sień, reprezentacyjne schody, arkadowy dziedziniec z fontanną, kosztowny wystrój, mnogość służby i straży, gotowych na każde skinienie Wielmożnego Pana.

Najznakomitsze pałace

Najokazalszym pałacem była oczywiście rezydencja monarsza na Wawelu. Dodatkowo królowie dysponowali letnim, podmiejskim siedliskiem w Łobzowie. W dalszych zaś okolicach mieli liczne posiadłości myśliwskie, jak np. zachowany do dziś zamek w Niepołomicach, czy też tzw. Ochodza, której znikome resztki przetrwały na obrzeżach Nowej Huty. Drugim – po królu – (a pierwszym po tzw. przeniesieniu stolicy) dostojnikiem w Krakowie, był biskup. Poza pałacem przy ob. Franciszkańskiej, mógł też on cieszyć się urokami podmiejskich siedzib na Biskupiem i w Prądniku Białym (ta druga zresztą niewiele ustępowała królewskiemu założeniu w Łobzowie). Swoją siedzibę w Krakowie, u samych stóp Wawelu, posiadał prymas. Nawet niektórzy mieszczanie (z reguły nobilitowani, czyli uszlachceni) dostąpili zaszczytu bycia właścicielami podmiejskich rezydencji, jak np. rodziny Pernusów, Cellarich, Montelupich…

Pałace możnych rodów

Pałace pobudowali w stolicy przedstawiciele większości możnych rodów: Lubomirscy, Tęczyńscy, Czartoryscy, Tarnowscy, Jordanowie, Wielopolscy, Braniccy, Koniecpolscy, Górkowie i inni. Należy pamiętać, iż magnaci – czy w ogóle przedstawiciele stanu szlacheckiego – posiadali specjalne przywileje i nie podlegali pod prawodawstwo miejskie. Innymi słowy, obowiązujące w Krakowie prawo magdeburskie ich nie dotyczyło. Nie musieli się do niego stosować. Zalecenia burmistrza, czy uchwały rady miejskiej odnosiły się jedynie do mieszczan. A już na przykład – broń Boże! – naruszenie nietykalności szlachcica przez pachołków miejskich podchodziło nieomal pod zamach stanu. Miejskie siedziby magnackie były w praktyce „państwem w państwie” i funkcjonowały na odrębnych zasadach (zresztą grup rządzących się innymi prawami było więcej, ale o tym kiedy indziej). Posesje szlacheckie nie odprowadzały też podatków do kasy miasta. Nadmierne uprzywilejowanie pewnych grup społecznych szkodziło więc Krakowowi i innym ośrodkom miejskim dawnej Polski. M.in. dlatego fortuny magnatów rosły, a nasze miasta ubożały i podupadały. Aż w końcu całkiem przestały się rozwijać.

Co z pałacami, gdy Kraków był biedny?

„Parcie” magnaterii na Kraków osłabło wraz z wyprowadzką dworu monarszego do Warszawy. Wiele dawnych siedzib arystokratycznych zostało przekazane pod nowe kościoły i klasztory, jak np. słynny „Malowany Dwór” Tęczyńskich oddany karmelitom bosym (późniejsze więzienie św. Michała, obecnie Muzeum Archeologiczne). Ale wiele pałaców jednak pozostało w rękach możnych rodów. W XVIII wieku – a więc w szczycie upadku – Kraków był opanowany przez szlachtę i duchowieństwo. Mieszczanie, a więc jedyna grupa płacąca w mieście podatki, mogli czuć się niemal mniejszością! Kamienice wraz z całym miastem popadały w ruinę, pałace kwitły.

Kiedy znów Kraków w modzie?

Zainteresowanie rodów szlacheckich Krakowem, powróciło w czasach autonomicznej Galicji. Świadomi swoich dawnych przewin, czołowi przedstawiciele Lubomirskich, Czartoryskich, Radziwiłłów, Zamoyskich, Potockich, Raczyńskich, Czapskich działali teraz na rzecz odzyskania przez Polskę wolności. Na terenie Prus i Rosji mieli jednak skrępowane ręce. Co innego liberalne, konstytucyjne Austro – Węgry. Wiele wpływowych i zamożnych familii na powrót przeniosło się do Krakowa i w jego okolice, gdyż tu mogli aktywnie działać i kultywować swe tradycje. Pobudowali sobie nowe, okazałe pałace, sprowadzali rodzinne zbiory i pamiątki. Nam zaś nie pozostaje nic innego, jak przyjrzeć się w najbliższym czasie kilku wybranym, krakowskim pałacom.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *