Meksyk w Krakowie.

Krakowska toponimia cz.1 – Kraje i regiony

Każdemu z nas marzą się wyszukane wakacje w dalekie kraje. Jednakże czasami wcale nie trzeba zapuszczać się w odlegle zakątki świata, aby poczuć się egzotycznie…. Azory, Meksyk, Wenecja czy Madera – daleko? Otóż wcale nie! Wszystko to znajdziecie w Krakowie!

Nazewnictwo to bardzo interesująca kwestia, szczególnie w przypadku miast historycznych o długiej tradycji – a więc takich jak Kraków. Jak już wspominaliśmy, nasze miasto stanowi dziś zlepek wielu różnych miejscowości (wpis Ile miast(a) w mieście?). Miejscowości różnie się nazywających, dzielących się (często umownie) na jeszcze mniejsze części. Ich nazwy bywają powszechnie znane i stosowane. Są też jednak takie, które kojarzą wyłącznie mieszkańcy danej okolicy. Znajdziemy tu niekiedy określenia brzmiące bardzo niecodziennie, wywołujące uśmiech lub zaskoczenie. Toczą się w tej materii niejednokrotnie bardzo ożywione dyskusje w Internecie. Ciekawi Krakowa postanowili więc też dorzucić tutaj swoje trzy grosze. Kilka najbliższych odcinków poświęcimy zatem toponimii krakowskich dzielnic, ulic i placów. Na początek przyjrzymy się nazwom pochodzącym z innych obszarów geograficznych.

Egzotyczne nazwy.

Nie wyjeżdżając z Krakowa można bowiem zwiedzić pół świata! Już Ambroży Grabowski, wybitny znawca i miłośnik dawnego Krakowa zauważył, że wiele jest w naszym mieście nazw miejscowych odnoszących się do dalekich krajów i odległych zakątków. Podążając tym tropem sprawdźmy jak ta kwestia wygląda współcześnie.

Azory

Na pierwszy ogień idą Azory. Nazwę tego archipelagu nosi jedno z krakowskich osiedli, zlokalizowane w północno-zachodniej części miasta. Wspomniany Ambroży Grabowski nie mógł jej znać gdyż jest stosunkowo młoda. Powstała dopiero w XX wieku. Tak nazwano zwyczajowo osiedle domków robotniczych, wybudowane jeszcze w latach 30. na terenie historycznych Bronowic Wielkich. Zlokalizowano je na ówczesnych peryferiach, daleko od centrum Krakowa. Jako, że nazwa „Azory” były wtedy synonimem czegoś odległego – pasowała idealnie! I tak zostało do dziś, chociaż nie są to już obrzeża, a i osiedle nieco inne w międzyczasie tu postawiono…

Meksyk

Na zupełnie przeciwnym końcu miasta znajdziemy Meksyk. I to niezły! Tak nazywał się (zburzony ostatnio) słynny bar przydrożny w Pleszowie, na peryferiach Nowej Huty. I ta nazwa wywodzi się od pewnego osiedla robotniczego. Bardzo sławnego w swoim czasie, chociaż sława to była wątpliwa. Był to po prostu prymitywny kompleks baraków postawiony dla pierwszych budowniczych Nowej Huty- robotników, junaków ściąganych tu z całej Polski. Nazwa tego miejsca doskonale odzwierciedlała spartańskie warunki, a przede wszystkim dzikie obyczaje jakie tu panowały. W tamtych latach Meksyk uchodził bodaj za najniebezpieczniejsze miejsce w mieście. O bójkach tu urządzanych, oraz o knajackich rozrywkach  i nieobyczajności mieszkańców, krążyły legendy… Osiedla tego od dawna już nie ma, ale określenie Meksyk przetrwało, utrwalone dodatkowo nazwą przystanku komunikacji miejskiej – „Meksyk / na żądanie”.

W dającej się przewidzieć przyszłości osiedle Azory ma zostać „podpięte” do miejskiej sieci tramwajowej. Kto wie, może więc będzie się dało dostać krakowskim tramwajem z Meksyku na Azory (i to bez międzylądowań)?


Ulica Wenecja w Krakowie.
Ulica Wenecja w Krakowie.

Następne interesujące kwestie to Smoleńsk i Wenecja.

Smoleńsk

Ulice o tej nazwie znajdziemy w śródmieściu Krakowa. Określenie Smoleńsk jest bardzo stare i nie ma związku z żadnymi współczesnymi wydarzeniami. Niegdyś była to jedna z licznych podkrakowskich jurydyk. Ale skąd nazwa? Legenda głosi, że teren ten należeć miał do (nawróconego z czasem na chrześcijaństwo) Żyda, imieniem Szmul. Grunty te nazwano więc potocznie Szmuleńskiem i dopiero później nazwa uległa zniekształceniom, przybierając ostatecznie dzisiejszą formę. Ile w tym prawdy dziś już dociec niestety nie sposób… Nazwa Smoleńsk jest notowana już od XVI wieku, nie wiąże się więc też ze zdobyciem tego rosyjskiego miasta przez wojska polskie w 1611 roku. W zasadzie jej geneza pozostaje do dziś zagadką.

Wenecja

W kwestii Wenecji sprawa jest prostsza. Rejon ten wyglądał niegdyś zupełnie inaczej niż dziś. W tej okolicy krzyżowały się ze sobą Rudawa i Młynówka Królewska. Tutejsza zabudowa skupiała się wzdłuż wspomnianych ciągów wodnych. Na samym brzegu rzeki stał malowniczy dworek – komuś z bogatą wyobraźnią widok ten skojarzył się z Wenecją i tak już pozostało… To niejedyne miejsce w Krakowie nazywane dawniej Wenecją, ale tylko to, o którym piszemy, zostało utrwalone w nazwie ulicy. Co istotne, Smoleńsk oddziela od Wenecji jedynie kilkuminutowy spacer.

Salwator, Liban czy Madera?

Salwator

Trochę dalej od tych miejsc (ale nie ekstremalnie daleko) znajduje się Salwator. Nie jest to może południowoamerykański Salwador, ale chyba też tu pasuje. Ta nazwa wywodzi się od miejscowego kościoła, jednego z najstarszych w Krakowie. Mówimy oczywiście o kościele Najświętszego Salwatora – czyli Zbawiciela. Z czasem (już w XX wieku) nazwa Salwator rozprzestrzenia się na całą okolicę i dziś bywa nieco…nadużywana. O tej frapującej kwestii porozmawiamy sobie jeszcze w jednym z kolejnych odcinków, poświęconych sprawom krakowskiego nazewnictwa.  

Liban

Z bardziej egzotycznych (z naszego punktu widzenia) okolic, znajdziemy w Krakowie jeszcze na przykład Liban. Tak zwie się teren dawnego kamieniołomu położonego na skalistym obszarze masywu Krzemionek Podgórskich. Miejsce to na zawsze pozostanie już naznaczone piętnem II wojny światowej i działającego tu wówczas hitlerowskiego karnego obozu pracy. Wcześniej jednak, już od XIX wieku, funkcjonował tutaj kamieniołom i wapiennik przemysłowca Bernarda Libana. Stąd pochodzi nazwa tego – urokliwego dziś skądinąd – zakątka.

Madera

 Mamy w Krakowie ponadto choćby i Maderę! Kto wie gdzie? OK ,to proste –  wystarczy rzut oka na spis ulic Krakowa. Ale kto wie dlaczego? Otóż tak nazywa się po prostu jedno ze wzgórz, na których zbudowano osiedle Wola Duchacka. Skąd jednak nazwa samego wzgórza? Pojęcia nie mam.


Ulica Smoleńsk w Krakowie.
Ulica Smoleńsk w Krakowie.

A co w Nowej Hucie?

Kujawy

 Z bliższych okolic, okazuje się, że bez wyjeżdżania z Krakowa da się zaliczyć Kujawy. To jedna z mniejszych wiosek, które znalazły się w obrębie Nowej Huty. Po prawdzie jednak nie ma tam za wiele do zwiedzania. Głównym obiektem, z którego znane są (krakowskie) Kujawy jest bowiem jedynie duża oczyszczalnia ścieków.

Lasek Buloński

Z Kujaw można błyskawicznie dostać się do miejsca zwanego zwyczajowo Laskiem Bulońskim – to ten sam rejon miasta. Owo zaszczytne miano nosi zadrzewiony teren położony w bezpośrednim sąsiedztwie głównego budynku administracyjnego hutniczego kombinatu. Miejsce to ma dość długą już tradycję i bogatą obyczajowość. W czasach świetności huty, w dniu wypłaty, w lasku tym gromadziły się rzesze hutników fetujących nagły przypływ gotówki. Setki (tysiące?) ludzi, kończąc zmianę zbierało się tu po pracy by wspólnie świętować radosny dzień. Rzecz jasna nie na sucho – i nie był to bynajmniej piknik przy kieliszku wina… Dziś jest tu raczej pustawo i nieciekawie, choć czasem natrafić jeszcze można na któregoś z konsumentów niedrogich wyrobów alkoholowych. Pamiętać jednak też należy, iż transformacja ustrojowa obeszła się z wieloma pracującymi w hucie robotnikami bez pardonu…

Co można było znaleźć na Placu Pigalle?

Plac Pigalle

Na podobnej zasadzie funkcjonowało – nie tak dawno jeszcze – określenie „pigalak” (oczywiście od słynnego paryskiego placu Pigalle). Nazwa dotyczyła rejonu Starego Kleparza, ulicy św. Filipa czy ulicy Szlak – a więc okolicy znanej z ulicznej prostytucji. Dziś „pigalak” ma się wciąż wyśmienicie, ale funkcjonuje już raczej tylko w Internecie.

Rzym

 Nie można nie wspomnieć, że sam Kraków nazywany był niegdyś drugim Rzymem, a to z uwagi na olbrzymią ilość kościołów, które tu niegdyś istniały.

Piza

Gdzieś udało mi się natrafić na opinię o Krakowie jako o drugiej Pizie – a to z racji ponad półmetrowego przechyłu, jakim może się poszczycić stojąca w  Rynku Wieża Ratuszowa. Ale to raczej nieco już naciągana teoria…

Hiszpania i Turcja

Dodajmy jeszcze, że nie wszystkie tego typu określenia zachowały się do naszych czasów. Nie ma już miejsca znanego jako „Hiszpania” przy obecnym placu Na Groblach. Nikt też już nie pamięta, że jeden z budynków przy Małym Rynku nazywany był przed wiekami Turcją (nikt też nie wie dlaczego).

Rzym, Florencja, Indie… A my nadal w Krakowie.

Florencja

Bardzo żal też Florencji. Tak w zamyśle króla Kazimierza Wielkiego miało pierwotnie nazywać się miasto Kleparz. Ba – nawet tak się nazywało! Niestety tylko na papierze. Nazwy tej  – może poza samym królem i kancelarią miejską – nikt nie używał i szybko popadła w całkowite zapomnienie. Dla porządku dodajmy, iż genezy nazwy Florencja szukać należy w wezwaniu głównej świątyni tego dawnego miasta, a więc w kościele św. Floriana.

Nie ma też już legendarnej karczmy Rzym (zlokalizowanej rzekomo w Pychowicach), w której to bywać miał sam legendarny imć Pan Twardowski.

Indie

 Z miejsc nieistniejących, najsławniejsze w Krakowie były jednak Indie
„Indyjami” zwano powszechnie piwnicę znajdującą się w podziemiach krakowskiego ratusza (bardziej oficjalna nazwa: Piwnica Świdnicka). Znajdujący się tu lokal był bodaj najbardziej znaną przed wiekami knajpą Krakowa. Dzieje tego miejsca to nieprzebrany materiał dotyczący staropolskiej obyczajowości i funkcjonowania krakowskiego półświatka. Złodziejaszki, hulaki, opoje, „niecne białogłowy” i rozmaite podejrzane typy – jakiż to musiał być malowniczy obrazek! Bójki, swary i pijackie przyśpiewki odbywały się w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca pełnego bólu i cierpienia. Piwnica sąsiadowała bowiem przez ścianę z miejską izbą tortur – miejscem pracy kata i jego pomocników zwanych ceklarzami. „Indyje” przetrwały aż do XIX wieku, a opinia o nich jako o „jaskini łotrowskiej” („spelunca latronum”) jeszcze dłużej…

Kijów, Barcelona, Watykan, Bronx

 Z kilku współczesnych nazw tego typu można jeszcze wspomnieć o kinie Kijów, czy też o zburzonym przed kilku laty budyneczku zwanym „Barceloną„. Socrealistyczny zespół dyrekcji huty bywa czasem określany mianem „Watykanu„, choć częściej mówi się o nim „Pałac Dożów„. Z kolei deweloper jednego z dużych krakowskich osiedli dzieli jego budowę na etapy, a każdy z nich nosi nazwę od innej europejskiej stolicy. Ale takie rzeczy chyba możemy sobie darować. Podobnie jak „Bronx„, czyli młodzieżowe określenie Bronowic.

Wszystko wskazuje na to że w tej materii czeka nas jeszcze w Krakowie bogata przyszłość. Wkrótce będziemy tu mieli „Małe Mazury” – tak oficjalnie nazywa się projekt rewitalizacji kilkunastu zbiorników wodnych, położonych w Przylasku Rusieckim. Doczekamy się też „Małej Chorwacji„; to jest z kolei pomysł na adaptację zalewu Bagry w Płaszowie (swoją drogą czy z Chorwacją bardziej nie kojarzy się zalew na Zakrzówku?).

Być może takie określenia można jeszcze mnożyć ale dosyć już tej zabawy. W następnej części porozmawiamy o sprawach w krakowskim nazewnictwie poważniejszych. Zapraszamy (link: https://ciekawikrakowa.pl/krakowska-toponimia-cz-2/ )!


Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *